Historia Szkoły Podstawowej w Potępie 1803 – 1945.
Jest coś poruszającego i zadziwiającego w fakcie dwuwiekowego trwania typowej wiejskiej szkółki w jednej z setek małych, śląskich wsi. Zadziwiającego tym bardziej, gdy rozważy się ów ewenement w kontekście złożonych i burzliwych zjawisk historycznych, jakie były udziałem Śląska i jego mieszkańców w ciągu ostatnich dwustu lat.
Śląsk, jak każdy region pogranicza, zmagał się w swych dziejach z naporem różnorodnych kultur i sił politycznych. Wielokrotnie zmieniała się przynależność państwowa tych ziem, granice i podziały administracyjne. Wyjątkowa intensywność owych przemian i ich zagęszczenie w czasie, tak typowe dla wszystkich terenów pogranicznych, sprawiły, że codzienne życie, obyczaj i kultura mieszkańców Śląska przechowały ślady różnorodnych wpływów cywilizacyjnych, jakie kiedykolwiek tutaj zaistniały.
Bez wątpienia język jest tym obszarem kultury, w którym ślady przeszłości są najtrwalsze, najpowszechniejsze i najbardziej wyraziste. Język używany w mowie i piśmie. Język przekazywany z pokolenia na pokolenie w domu i w szkole. To ostatnie rozróżnienie nabiera szczególnej wagi, gdy język ogniska domowego jest inny niż język szkoły, która to konstatacja nadaje rozważaniom o dziejach szkolnictwa na Śląsku piętno dramatyzmu i sprawia, że nie można ich ogarnąć bez zagłębienia się w doniosłe procesy dziejowe epoki.
Istotną cezurą w interesujących nas kwestiach jest przyłączenie Śląska do Prus w połowie XVIII wieku. Był to fakt o wielkiej doniosłości zarówno dla Prus, którym stał się odskocznią ku mocarstwowości, jak i dla Śląska ujętego od teraz w karby administracji państwa o przysłowiowym porządku i poszanowaniu prawa ,a tak naprawdę państwa zmilitaryzowanego.
Zwycięski władca Prus Fryderyk II pragnął jednak oprzeć potęgę swojego królestwa nie tylko na sile militarnej, ale również na nowoczesnych i sprawnie działających instytucjach państwa.
Trzeba stwierdzić, że osiągnął na tym polu znaczące sukcesy: “Można przyznać, że wielka działalność reformatorska i gospodarcza króla pruskiego po 1763 roku pozostaje w obrębie monarchii biurokratycznej, ale nie można zaprzeczyć jego prekursorstwa w zniesieniu tortur i w reformie sądownictwa.(…) W 1763r. Fryderyk ogłosił powszechny przymus szkolny. Koniec wojny siedmioletniej dał wówczas sposobność zatrudnienia jako nauczycieli, obok kościelnych i organistów, wielu byłych wojskowych i inwalidów. Ci improwizowani pedagodzy nadrabiali brak zawodowych kwalifikacji kapralskim drylem. Poziom pruskich szkół ludowych był zrazu bardzo niski, ale nauczanie stawało się istotnie powszechne. Już w latach trzydziestych zaczęto zakładać pierwsze seminaria nauczycielskie, których wychowankowie wchodząc w szeregi nauczycielstwa stopniowo podnosili jego poziom.”
Tymczasem zbliża się koniec XVIII wieku. W Europie rozpoczyna się okres wojen, które przez historyków zostaną nazwane “napoleońskimi”. Na kilkanaście lat zburzą one porządek polityczny Europy, rozbudzą nadzieje i nienawiść. Na Śląsku pojawią się polscy ułani, walczący u boku Napoleona z armiami antyfrancuskiej koalicji, m.in. austriacką i pruską. Obecność Polaków i Francuzów niejednokrotnie prowokowała otwarte wystąpienia mieszkańców Śląska przeciwko aktualnym pruskim panom. Tak było na przykład w Tarnowskich Górach, gdzie pruscy urzędnicy salwowali się ucieczką przed rozemocjonowanym tłumem. To z pewnością dowód określonych sympatii politycznych, ale i również trwałości i przywiązania do słowiańskich korzeni.
W takiej to niespokojnej epoce, wiosną 1803 roku rozpoczynała swa działalność szkoła w Potępie. Może się to wydawać dziwne, jako że zgodnie z oczywistą prawdą sformułowaną już przez starożytnych Rzymian – “w czas wojny milkną muzy”, jednak warunki sprzyjające powołaniu placówki wynikły z faktów wcześniejszych, nie związanych z wojenną zawieruchą.
Wspomniana wcześniej ustawa szkolna z 1763 roku została zaopatrzona w “przepisy wykonawcze” uwzględniające specyfikę sytuacji społecznej na Śląsku i dnia 03.11.1765 roku uzyskała “imprimatur” Fryderyka II. Jeszcze przed oficjalnym jej zatwierdzeniem podjęto starania na rzecz stworzenia pełnego systemu szkolnego – łącznie z seminariami nauczycielskimi. Było to konieczne w prowincji, która pod względem oświaty należała do najbardziej zapóźnionych w Prusach.
O tym jak tragiczny był poziom oświaty śląskiej na przełomie XVIII i XIX wieku świadczą relacje ministra do spraw Śląska w rządzie pruskim von Schlabrendorffa z podróży po podległej mu prowincji. Stwierdza w nich, że bardzo często brakuje nauczycieli (np. w powiecie toszeckim nie doszukano się ani jednego!), brakuje budynków szkolnych, a liczni księża zaniedbują obowiązki nauczycielskie ograniczając się jedynie do posługi duszpasterskiej.
Minister Schlabrendorff poruszony zastaną sytuacją, żądał od podległych mu starostów realizacji zaleceń ustawy do 29.09.1764 roku, co było terminem wręcz niewykonalnym zważywszy, że wizytacja miała miejsce wiosną tegoż roku.
Determinacja i tempo działań von Schlabrendorffa, który przecież postanowił realizować ustawę oświatową na rok przed jej królewskim zatwierdzeniem, mogą budzić podziw a nawet zazdrość. Pamiętajmy jednak, że ów pośpiech miał swoje poważne przyczyny, które musiały w istotnym stopniu niepokoić pruskie władze. Były nimi: zatrważająco niski poziom cywilizacyjny i kulturowy społeczności Śląska oraz wynikająca z tego faktu niemożność podjęcia jakichkolwiek skutecznych działań germanizacyjnych i państwowo-twórczych w tym regionie – co było przecież celem strategicznym Fryderyka.
W istocie zaniedbania na niwie oświaty musiały być ogromne, skoro przez najbliższe dziesięciolecia niewiele zmieniło się na korzyść. Dopiero kolejna ustawa dotycząca szkolnictwa “Regulament dla niższych szkół katolickich w miastach i po wsiach w Xięstwie Szląskim i Hrabstwie Glackim” z dnia 18.05.1801 roku umożliwiła powolne acz systematyczne zmiany na lepsze. Było to konsekwencją faktu, iż ustawa ta wprowadzała bardzo szczegółowe regulacje dotyczące zasad finansowania szkoły, uposażenia nauczycieli i organizacji roku szkolnego. Jeden z owych przepisów określał jednoznacznie, że droga do szkoły nie może przekraczać pół ówczesnej mili. Wieś Potępa jako położona o 3 mili od Tworoga, gdzie znajdowała się najbliższa szkoła, miała zatem prawo do wszechstronnej pomocy miejscowych władz w organizacji samodzielnej placówki, w której byłby zatrudniony specjalnie wyznaczony nauczyciel.
II
Potrzeba stworzenia szkoły we wsi nie podlegała dyskusji. Do najbliższej placówki, tej w Tworogu, nie uczęszczało żadne, jak się wydaje, potępskie dziecko. Odległość, brak środków transportu i warunki panujące w szkole – była to jedna jasna izba z tablicą, stołem i dwoma ławkami – nie zachęcały do podejmowania trudu edukacji. Pamiętajmy, że w końcu wieku XVIII nie było jeszcze na Śląsku obowiązku szkolnego.
Efekty takiego stanu rzeczy były oczywiście widoczne; na zachowanych w archiwum Archidiecezji Wrocławskiej protokołach wizytacji dziekańskich w roku 1800 i lat następnych wszyscy sołtysi okolicznych wsi podpisywali się wyłącznie krzyżykami.
Hrabia Filip de Colonna, właściciel rozległych dóbr strzeleckich jak również ziem obecnych gmin Krupski Młyn i Tworóg, był człowiekiem wykształconym i światłym. Rozumiał i popierał zabiegi rządu pruskiego zmierzające do podniesienia poziomu cywilizacyjnego najuboższych warstw społecznych. Z jego inicjatywy i środków finansowych powstały w początkach XIX wieku szkoły w Zdzieszowicach, Staniszczach Wielkich i Żędowicach. On też był głównym fundatorem szkoły w Potępie. W kosztach budowy uczestniczyła również wspólnota gminna, jak to stanowił wspomniany już “Regulament…” Wymagane tzw. Repartycje były naliczane proporcjonalnie do liczby mieszkańców wsi.
Postawiony pierwszy budynek szkolny nie przedstawiał się imponująco. Jak opisuje ksiądz A.Monem, proboszcz parafii w Tworogu, w protokole powizytacyjnym, nauczanie odbywało się w jednej izbie (pozostałe pomieszczenia składały się na mieszkanie nauczyciela). Uwagi księdza Monema zostały poczynione w sześćdziesiąt lat od chwili wybudowania szkoły. Nie dziwią więc spostrzeżenia, że jedna izba to zbyt mało dla rosnącej liczby uczniów, a sam budynek wymaga pilnie gruntownego remontu.
III
Pierwszym nauczycielem w szkole w Potępie był Mateusz Flegel, który pracował przynajmniej do roku 1810. Jego następcami na tym stanowisku byli kolejno: Jakub Jarzombek, Józef Przybyla, Michał Maslowski oraz Franciszek Walczyk. Dziwnie brzmią te swojskie nazwiska zważywszy, że szkoła powstawała i funkcjonowała w Prusach w okresie kiedy to po ostatecznym upadku Napoleona państwo to konsekwentnie i nieprzerwanie budowało swą potęgę polityczną, gospodarczą i militarną, by wreszcie w dobie Bismarcka osiągnąć pozycję hegemona wśród państw niemieckich. Czym wytłumaczyć obecność na odpowiedzialnych bądź co bądź stanowiskach ludzi, których same nazwiska świadczą o polskim czy śląskim pochodzeniu? Nie ulega wątpliwości, że byli ludźmi posługującymi się językiem niemieckim, ale z pewnością reprezentowali wychowanie i kulturę tej ziemi. Jeżeli powyższą konstatację skojarzyć z faktem iż w tym samym czasie, mniej więcej w I połowie XIX wieku wydano we Wrocławiu słownik języka polskiego i takąż gramatykę, że listy duszpasterskie włodarzy archidiecezji wrocławskiej były publikowane jednocześnie po niemiecku i po polsku, to musi nasunąć się nam przynajmniej jeden wyrazisty wniosek: powszechnie panujące przekonanie o jednoznacznie restrykcyjnej polityce pruskiej na Śląsku powinno być – przynajmniej w części dotyczącej epoki sprzed “Kulturkampf” – raz jeszcze dokładnie zweryfikowane. Oczywiście nie miejsce tu na głębsze dywagacje w tej materii, jednak warto dostrzec problem, który w dobie wchodzenia Polski do Unii Europejskiej zasługuje na rzetelne przebadanie.
IV
Bez wątpienia najistotniejszą dla prawidłowego funkcjonowania każdej szkoły kwestią jest sposób zabezpieczenia odpowiednich i stałych dochodów gwarantujących wypełnianie nałożonych nań zadań. Szczegółowe przepisy “Regulamentu…” z roku 1801 dość precyzyjnie ustalały sposoby gromadzenia funduszy z przeznaczeniem na potrzeby szkoły.
Dosyć egzotycznie przedstawia się współczesnemu człowiekowi przepis mówiący o ściąganiu kar pieniężnych za nie usprawiedliwioną nieobecność dziecka w szkole, jednak taki naprawdę funkcjonował: “Rodzice i opiekunowie, którzy dzieci dłużej niż tydzień bez potrzeby od szkoły zatrzymują, płacą winy cztery dobre grosze na zysk kasy szkolnej. Jeżeli dla ubóstwa nie są w stanie zapłacić, to dzień robić powinni dla gromady. Choroba i podróż potrzebna usprawiedliwia jedynie nie odwiedzanie szkoły” Zyskane w ten sposób pieniądze gromadzono w kasie szkolnej. Nauczyciele byli zobowiązani do systematycznego przedstawiania list uczniów unikających szkoły inspektorom szkolnym w powiecie. Na ich polecenie policja ściągała z opornych wyznaczone grzywny.
Kolejnym źródłem dochodów mogły być fundacje. Chociaż w księgach parafialnych Tworoga odnotowano kilkadziesiąt takich przedsięwzięć w latach 1784-1906, a aż 28 z nich uwzględniało organistę bądź nauczyciela, to żadne z nich nie było wyznaczone na finansowanie szkół. Natomiast dosyć regularnym źródłem dochodów dla kasy szkolnej były kolekty – te zwyczajowe (niedziela po św. Michale) i te przewidziane prawem ustawy (niedziela po Trzech Królach, dwunasta niedziela po Zielonych Świątkach) oraz zbiórki podczas ślubów i chrztów. Należy zaznaczyć, że znaczna część zebranych w ten sposób pieniędzy była przeznaczana na pomoc dla dzieci najuboższych.
Również uposażenie nauczyciela było przedmiotem regulacji prawnych. Zgodnie z literą “Regulamentu…” oprócz 50 talarów rocznie w gotówce nauczyciel powinien otrzymać solidne domostwo, stajnie, pole, ogród, a ponadto przydział opału i zbóż. Oczywiście sam nauczyciel nie mógł z braku czasu zajmować się pracą na roli. Czerpał jednak dochody z dzierżawienia należnych mu gruntów i zabudowań gospodarczych. Dodatkowym źródłem dochodów były drobne, acz stałe opłaty zbierane od rodziców uczniów.
Owa troska o zabezpieczenie materialnego bytu nauczyciela wynikała zapewne z bardzo jasno sformułowanej 24 paragrafie “Regulamentu…” tezy stwierdzającej, że: “… od źle płatnego nauczyciela i tak mało czego dobrego w edukacji można się spodziewać”, co bez wahania można zadedykować i współczesnym zarządcom oświaty.
Jednocześnie “Regulament…” wprowadzał pewne ograniczenia, które wydają się oczywiste, przynajmniej ze względów etycznych. I tak nauczycielowi nie wolno było trudnić się sprzedażą alkoholu (wyszynkiem), handlem i muzykowaniem w karczmach i na weselach w celach zarobkowych. Taka działalność była karana grzywnami. Jednocześnie zabroniono zwyczajowego i powszechnego w wieku XVIII “kolędowania” podczas którego nauczyciel obchodził domostwa we wsi i zbierał datki na swoje i swej rodziny utrzymanie. I ten obyczaj został zakazany odpowiednim zarządzeniem władz, chociaż długo jeszcze – jak to wynika z zachowanych relacji – był praktykowany przez nauczycieli w ich czasie wolnym.
V
Przyglądając się pracy edukacyjnej szkoły w Prusach w XIX wieku należy pamiętać, że była to placówka podporządkowana z reguły instytucjom kościelnym. Na Śląsku, z racji dominującego wśród ludności wiejskiej wyznania katolickiego, szkoły były zarządzane przez wyznaczone struktury kościoła rzymskiego, współpracujące oficjalnie i stale z odpowiednimi organami władzy państwowej. I tak, najwyższa instancja Kościoła odpowiedzialna za działalność szkół, Książęco-Biskupia Komisja Szkolna konsultowała swoje najważniejsze decyzje z Królewskim Gabinetem ds. Szkolnych. Z drugiej strony rzeczony Gabinet porozumiewał się z Komisją Biskupią na przykład w kwestii wyznaczania inspektorów powiatowych.
Szkoła była kontrolowana rzetelnie i systematycznie i to ze strony zarówno władz kościelnych jak i świeckich. Inspektor lokalny wizytował podległe sobie szkoły przynajmniej raz w tygodniu! Było dobrym obyczajem, że często wyręczał go w tym obowiązku proboszcz miejscowej parafii.
“Regulament…”, na który wielokrotnie już powoływaliśmy się, określał nie tylko zasady nadzorowania pracy szkoły, ale również szczegółowo organizował kalendarz roku szkolnego. I tak zimą, od św. Marcina do św. Jerzego, kiedy prac gospodarskich na wsi było niewiele, zajęcia lekcyjne odbywały się codziennie w wymiarze trzech godzin przed południem i dwóch godzin po południu (środowe i sobotnie popołudnia były wolne – to czas rekreacji nauczyciela). Od wiosny do późnej jesieni, z uwagi na rosnącą ilość pracy w polu, w której uczestniczyły również dzieci, nauka odbywała się tylko w godzinach przedpołudniowych. Na czas żniw szkoła była zamknięta przez cztery tygodnie.
Uczące się dzieci dzielono na trzy klasy, nie tyle ze względu na wiek, co raczej zaawansowanie w kształceniu. Klasa pierwsza to w zasadzie najmłodsi, którzy dopiero rozpoczynali naukę.
W klasie drugiej uczyły się dzieci z podstawową umiejętnością pisania i czytania. W klasie najwyższej – trzeciej pracowali najstarsi, którzy biegle już czytali, pisali i rachowali.
Podręczniki zapewniała szkoła, nie było bowiem w tamtych czasach sensownym oczekiwać, by rodzice, przy nędznych dochodach, łożyli na pomoce szkolne swych dzieci. Nauczyciel miał wolna rękę w wyborze odpowiednich podręczników, których pojawiało się z roku na rok coraz więcej i można było dobierać najbardziej odpowiednie. Zarządzeniem sufragana wrocławskiego, von Schimowskiego, przy każdej szkole musiała działać biblioteka prowadzona przez nauczyciela. Inspektorzy powiatowi byli odpowiedzialni za realizację tego zarządzenia.
Program nauczania obejmował materiał z tych przedmiotów, których znajomość była niezbędna w dorosłym życiu i kształtowała obywatela zorientowanego w podstawowej problematyce społecznej i państwowej. Największą wagę przywiązywano do nauki języka niemieckiego. Zachowane pokwitowania zakupów pomocy szkolnych jednoznacznie wykazują, że najwięcej pieniędzy przeznaczano na podręczniki do nauczania języka. Na lekcjach w klasie pierwszej zajmowano się nauką czytania i mówienia. W klasach starszych dochodziły ćwiczenia w pisaniu, które w efekcie miały wykształcić umiejętność samodzielnego pisania krótkich wypracowań. Zachowane protokoły wizytacji poświadczają, że duży odsetek absolwentów szkoły w Potępie posiadł umiejętności językowe w stopniu umożliwiającym poprawne porozumiewanie się.
Pogłębianiu sprawności językowych niewątpliwie sprzyjało nauczanie religii we wszystkich klasach, Nauka rozpoczynała się prostymi lekcjami z katechizmu, by w klasach starszych objąć zagadnienia historii biblijnej i prawdy wiary.
Stosunkowo dużo czasu poświęcano lekcjom śpiewu. Uczniowie w trakcie trzyletniej nauki musieli opanować 30 pieśni kościelnych i 6 szkolnych. Niewątpliwie takie zajęcia utrwalały wiedzę, były okazją do głębszych przeżyć religijnych i doskonaliły znajomość języka.
W programie nie mogło zabraknąć matematyki, której zakres nauczania ograniczał się jednak tylko do arytmetyki. Mimo wszystko zapewniało to zdobycie takich umiejętności w rachowaniu, jakie przeciętny dorosły obywatel wykorzystywał w dorosłym życiu.
Z przedmiotów przyrodniczych uczniowie zaznajamiani byli z podstawowymi wiadomościami z botaniki, zoologii i geografii Śląska.
Zajęcia praktyczne miały wyrobić w uczniach te umiejętności, które przydadzą im się w dorosłym, samodzielnym życiu, czy w przyszłej pracy. Dlatego chłopcy ćwiczyli prace ogrodnicze, a zwłaszcza popularne niegdyś szczepienie drzew owocowych w przyszkolnym ogrodzie. Dziewczęta natomiast wprawiały się we wszystkich tych pracach, które powinna biegle opanować prawdziwa gospodyni śląskiego domu.
VI
Pierwsze siedemdziesiąt lat działalności szkoły w Potępie to okres jej powolnego lecz systematycznego rozwoju. Wzrastała liczba uczniów – od kilkudziesięciu w początkach XIX wieku do około 160 w jego połowie. Placówka okrzepła w swym kształcie i na trwałe wpisała się w rzeczywistość wsi. Zawdzięczała to w głównej mierze swym kościelnym patronom, a zwłaszcza proboszczowi parafii w Tworogu, księdzu Monemowi, który przez lata dbał o podstawy materialnego bytu szkoły i współpracował z nauczycielami oraz władzami świeckimi na niwie oświaty wśród prostego ludu. I chociaż początkowo mieszkańcy wsi nie wykazywali chęci do świadomego wspierania pracy szkoły, to jednak z latami ta postawa miała się zmienić.
Tymczasem szły nowe czasy. Zachowało się pismo z dnia 08 czerwca 1872 roku Rejencji w Opolu do księdza dziekana Spiry z Paczyny. Czytamy w nim: “Proboszcz Monem niech zwróci uwagę nauczyciela Walczyka na to, aby gorliwie i pilnie używał języka niemieckiego podczas szkolnej nauki”.
Takie nieznane wcześniej naciski były niewątpliwie konsekwencją nowej ustawy oświatowej z dnia 11.03.1872r. To przecież czas kanclerza Otto von Bismarcka i jego jednoznacznie antypolskiej polityki narodowościowej, znanej w historii jako “Kulturkampf”. Wzmocnieniu proniemieckiego oddziaływania szkoły miało służyć odsunięcie Kościoła, w dużej mierze poprzez swych kapłanów związanego z polskojęzycznymi mieszkańcami Śląska, od spraw szkolnictwa i oddanie oświaty pod wyłączną kuratelę instytucji państwowych. W dziejach potępskiej szkoły, podobnie jak w innych tego typu placówkach na Śląsku rozpoczął się nowy etap.
Podstawowym celem “Kulturkampfu” było wynarodowienie i germanizacja tej części ludności Śląska, która ze względów kulturowych, głównie za sprawą języka i wiary przodków, nie utożsamiała się z żywiołem niemieckim. Osłabienie tradycyjnych bastionów polskości, to jest domu rodzinnego i Kościoła, miało ułatwić proces asymilacji i tym samym na zawsze rozwiązać problem “słowiańskości” niemieckich kresów wschodnich. Jak zwykle jednak praktyka nie sprostała – na szczęście – precyzyjnie przemyślanym i opracowanym założeniom kampanii przygotowanej na najwyższych szczeblach.
Totalna germanizacja śląskiej szkoły okazała się nierealna z kilku powodów. Przede wszystkim na całym Śląsku dawał się odczuć dotkliwy brak nauczycieli. W efekcie ogromny odsetek dzieci w ogóle nie uczęszczał do szkół. Z góry założono, że lekcje religii będą w dalszym ciągu prowadzone w języku polskim, obawiano się tu zdecydowanego oporu ludności Śląska, która powszechnie utożsamiała religijność po niemiecku z protestantyzmem. Ponadto przywrócono język polski jako pomocniczy w klasach młodszych wszędzie tam, gdzie dzieci nie wynosiły z domu rodzinnego żadnej znajomości języka niemieckiego.
Tymczasem Kościół nie poparł w swych działaniach wynaradawiającej polityki państwa. Hierarchowie, jak również księża w parafiach doskonale rozumieli, że zakorzeniona od wieków religijność mieszkańców tych ziem jest ściśle związana z językiem ich ojców – polszczyzną. Zatem wszelkie próby szybkiego i bezwzględnego rugowania tego języka z obrządku muszą doprowadzić do zdecydowanego oporu, który już i tak narastał i ujawniał się w coraz liczniejszym czasopiśmiennictwie polskojęzycznym.
VII
Tym niemniej dziesięciolecia konsekwentnej germanizacji zrobiły swoje i wiek XX przywitała szkoła niemiecka, zakorzeniona w środowisku i realizująca niemiecki model nauczania i wychowania. W kronice szkoły w Potępie pod datą 27 stycznia 1908 roku odnajdujemy zapis o “wieczorku rodzicielskim” z okazji rocznicy urodzin cesarza. Końcowa uwaga stwierdza, iż “frekwencja była dobra”.
W roku szkolnym 1908/1909 uczęszczało do szkoły 152 dzieci i była to przeciętna liczba, która ulegała tylko nieznacznym zmianom w następnych latach. Dopiero z początkiem lat dwudziestych wielkość ta wzrosła do 205 uczniów. W ciągu tych samych kilkunastu lat liczba absolwentów wahała się od 10 do 24.
Wielkim dramatem wsi i szkoły była śmierć 27 dzieci, w tym 5 w wieku szkolnym, w następstwie grasującej epidemii płonicy. W efekcie szkołę zamknięto na okres 4 miesięcy wiosną i latem 1909 roku.
Na szczęście takie tragedie zdarzały się wyjątkowo. Szkoła pracowała swoim rytmem, a dzięki staraniom jej nauczycieli, przede wszystkim długoletniego kierownika Paula Wanzka, systematycznie doskonaliła swą ofertę dydaktyczną. I tak w roku szkolnym 1910/11 zorganizowano w Potępie stację biblioteki objazdowej, która w każdą niedzielę obsługiwał kierownik Wanzek. Nauczyciele brali udział w kursach doskonalących, na przykład z gimnastyki czy hodowli drobiu (czego też uczono w szkole). Równolegle działała szkoła dokształcająca, która w listopadzie 1910 roku liczyła 17 słuchaczy.
VIII
Wojna, która wybuchła latem 1914 roku zakłóciła oczywiście naturalny tok zajęć. Na początku roku 1914 nauczyciele Paul Wanzek i Hans Willschek zostali powołani do wojska. Do pracy w potępskiej szkole oddelegowano nauczyciela z Kotów Herberta Löfflera. Z powodu odejścia wspomnianych pedagogów zreorganizowano pracę szkoły – z 3 klasowej utworzono 2 klasową. Dzieci jeszcze w inny sposób odczuły wojnę dorosłych; na lekcjach robót ręcznych dziewczynki wyrabiały z włóczki “pończochy i ogrzewacze pulsu” dla żołnierzy na froncie.
Jednocześnie znacznie spadła frekwencja dzieci na lekcjach. Wiele z nich rodzice, nie bacząc na kary pieniężne, jakie wymierzano za nieusprawiedliwioną absencję, zatrzymują do pomocy w zajęciach gospodarczych przy domu. Wcześniej prace te należały do starszego rodzeństwa, które teraz jednak znalazło zatrudnienie w fabryce prochu, gdzie wcześniej, w wyniku tragicznego wybuchu straciło życie prawie 30 pracowników.
Wojna sprowadza również biedę. W czasie mroźnej zimy 1916/17 dzieci nie chodzą do szkoły z powodu braku obuwia. Później nie mają możliwości nadrobienia straconych lekcji, np. w lecie, bo wtedy, ze względu na urodzaj jagód w lesie przedłużono letnie wakacje. Chyba jednak nie przejmowano się zbytnio owymi opóźnieniami skoro i tak rodzice najstarszych uczniów często proszą – skutecznie – o wcześniejsze zwolnienie dzieci z obowiązku szkolnego. I tak 1.10.1917 roku, a więc na pięć miesięcy przed zakończeniem roku szkolnego, 27 uczniów najstarszej klasy otrzymuje zwolnienie ze szkoły.
Zakończenie wojny przywraca spokój, ale i przynosi istotne zmiany w życiu szkoły. Najstarszy z nauczycieli Paul Wanzek, po zwolnieniu z wojska na powrót podejmuje pracę, jednak zgodnie z zaleceniem władz oświatowych wprowadza nauke pisania i czytania po polsku (musiał zatem znać język polski) i równolegle naukę religii w tymże języku. Można więc stwierdzić, że w maju 1919r. władze niemieckie ostatecznie zerwały z pozostałościami polityki narodowościowej “żelaznego kanclerza”.
Początkowo 26 dzieci uczestniczy w lekcjach języka polskiego, jednak żywioł polski we wsi uaktywnia się systematycznie. W jesiennych wyborach do władz gminy komitet polski uzyskał 121 głosów, a niemiecki jedynie 89. Tym samym naczelnikiem gminy został wybrany przedstawiciel polskich Ślązaków, ogrodnik F. Pilarski.
IX
Nadchodzi burzliwe lato 1920 roku. W lipcu zorganizowano dla nauczycieli kurs języka polskiego, co miało być zapewne wstępem do nowej polityki oświatowej weimarskiego rządu wobec Śląska. Niebawem jednak na Śląsku dochodzi do “rozruchów” (według słów autora kroniki) znanych w naszej historii pod nazwą drugiego powstania śląskiego. Nauczyciel Franz Kania, czując się osobiście zagrożonym, ucieka ze wsi i wraca dopiero jesienią. W tym samym czasie, w gospodzie prowadzonej przez rodzinę Kubitzów zaczyna działać “dzika” – jak to określa kronikarz – szkoła. Prowadzona przez dwie nauczycielki, Polki z Poznania i Małopolski, trzy razy w tygodniu prowadzi zajęcia aż do plebiscytu roku następnego. Dzieci uczą się w niej przede wszystkim polskich pieśni i historii. Bardzo szybko polska pieśń daje się słyszeć w szkole państwowej, o czym wspomina Paul Wanzek w swej kronice. W tym samym czasie frekwencja w szkole spada do 30%.
Wyniki plebiscytu w Potępie są jednoznaczne: 275 głosów za przyłączeniem do Polski, 93 głosy za Niemcami.
Efekty takich rozstrzygnięć nie kazały na siebie długo czekać, zwłaszcza, że decyzje graniczne w ogóle nie satysfakcjonowały zwycięskiej większości. Wybuch III powstania śląskiego w marcu 1921 roku miał swoje konsekwencje również w Potępie. Ponownie uciekł nauczyciel F. Kania. Wyjazd kolejnego nauczyciela M. Bonka zmusił kierownika szkoły P. Wanzka do przerwania zajęć. W tym samym czasie zarządzeniem polskiego kuratora powiatowego w Tarnowskich Górach, Weissmanna, na domach pojawiły się polskie flagi, a niemieckie napisy zastępowano polskimi.
Pogłębiał się ogólny bałagan. Wobec zamknięcia urzędów pocztowych i unieruchomienia kolei mieszkańcy wsi byli praktycznie odcięci od świata. Przez dwa miesiące nauczyciele nie otrzymywali poborów. Jednocześnie oddziały powstańcze pobierały od tutejszej ludności jednorazowe podatki na walkę. To ostatecznie zniechęca niezdecydowanych do polskiej sprawy.
Dnia 20.10.1921 roku zostaje wytyczona ostateczna granica polsko-niemiecka. Wieś Potępa zostaje włączona do Niemiec. Około 70 mieszkańców, zdeklarowanych Polaków, opuszcza wieś i przenosi się do polskiej części Śląska. W tym samym czasie następuje wędrówka Ślązaków o sympatiach proniemieckich w przeciwnym kierunku.
Z czasem życie wraca do normy. Szkoła podejmuje planową działalność. Odbywają się zawody sportowe – w Tworogu reprezentacja Potępy zdecydowanie wygrywa z tamtejszą drużyną w meczu w palanta. Nie ustępują jednak powszednie niedostatki. Jesienią i zimą 1922 roku szkołę trzeba było zamknąć z powodu braku węgla. Eksodus tych, którzy nie chcieli pozostać w niemieckiej części Śląska trwa. W jego wyniku w roku szkolnym 1923/24 liczba uczniów w szkole zmniejszyła się o blisko 40 w porównaniu z latami sprzed powstań i plebiscytu. W tym kontekście zrozumiałe stają się słowa kierownika Wanzka, który zapisał w szkolnej kronice, iż “…polskość rzadko w innej gminie zapuściła tak silne korzenie jak w Potępie”.
X
Paul Wanzek pracował w Potępie do końca listopada 1924 roku. Z dniem 1 grudnia został przeniesiony na stanowisko głównego nauczyciela w szkole w Adamowicach koło Strzelec Opolskich. Warto więc podsumować owe burzliwe lata wojny, powstań i plebiscytu, które szkoła potępska przetrwała szczęśliwie pod rządami tego kierownika-kronikarza.
Niewątpliwym sukcesem jest fakt, że szkoła pracowała bez dłuższych przerw (szkołę zamknięto dwukrotnie: od 28.V. do 19.VIII 1909r. z powodu zarazy, kolejnej w tym roku i 5.VII.1921r. na czas III powstania śląskiego, z powodu niskiej frekwencji i braku nauczycieli. Poz.”Kronika…” s.4 i 33.), mimo ogromnych często trudności, takich jak brak opału w czasie srogich zim, epidemii, czy powołania nauczycieli do wojska. Zdarzały się co prawda okresy przestojów w nauce lub przedłużonych ferii, ale nigdy nie groziły one zamknięciem placówki. Jest to sukces tym większy, że fundusze ówczesnego państwa niemieckiego na utrzymanie szkół były bardzo skromne, w dużej części zależne od dotacji biednych gmin wiejskich.
Liczba uczniów w szkole wahała się od 141 w roku szkolnym 1913/14 do 205 w roku szkolnym 1919/20. W roku odejścia Wanzka do szkoły uczęszczało 158 uczniów. Ten znaczny spadek był spowodowany migracją miejscowej ludności po ustanowieniu nowej granicy polsko-niemieckiej na Śląsku. Trzeba pamiętać, że Potępa leżała w bezpośrednim sąsiedztwie linii granicznej. To sprawiało, że polsko-niemieckie napięcia różnorodnej natury ujawniały się tutaj szczególnie wyraziście.
Warto w tym miejscu przypomnieć raz jeszcze jeden z bardzo rzadkich niestety przykładów działań, które mogłyby wydatnie uzdrowić stosunki polsko-niemieckie, gdyby tylko udało się kontynuować je przez dłuższy czas. Oto w roku 1919 kierownik Wanzek rozpoczął nauczanie czytania i pisania w języku polskim. Równocześnie wprowadzono naukę religii po polsku. W roku następnym odbył się w Tworogu kurs języka polskiego dla nauczycieli uczących tego języka.
W tamtych niespokojnych czasach nauczyciele bardzo często zmieniali miejsca pracy. W kronice można znaleźć nazwiska trzynastu pedagogów, którzy w latach 1907-1924 przewinęli się przez szkołę w Potępie. Jest to liczba szokująca, zważywszy, że szkoła dysponowała, oprócz głównego nauczyciela, jeszcze tylko dwoma etatami. Proste obliczenia wskazują, iż przeciętnie nauczyciel w Potępie, (poza kierownikiem Wanzkiem), pracował szesnaście i pół miesiąca. Najkrócej zatrudniony spędził w Potępie cztery miesiące.
Wanzek starał się, by w tych trudnych i niestabilnych czasach działalność szkoły zapewniała dzieciom nie tylko podstawy wykształcenia, ale i minimum rozrywki oraz wypoczynku. Oprócz licznych zawodów międzyszkolnych, w których uczniowie uczestniczyli i najczęściej zwyciężali, należy wspomnieć organizowane we wsi festyny i szkolne wycieczki.
XI
Po odejściu kierownika Wanzka jego obowiązki przejął nauczyciel Franz Beck. Wraz z nowym rokiem szkolnym, 1 kwietnia 1925 roku otrzymał on oficjalną nominację na głównego nauczyciela, a zarazem nowego kierownika szkoły. Beck przejął ponadto obowiązek prowadzenia kroniki szkolnej, z którego na nasze szczęście wywiązywał się bez zarzutu.
Wielokrotnie już wspominane, częste niestety epidemie różnorodnych chorób nękające ludność Śląska, docierały i do Potępy atakując przede wszystkim najmłodszych jej mieszkańców. Zapewne niedostateczny poziom higieny, bieda uniemożliwiająca właściwe odżywianie dzieci i zapewnienie im opieki medycznej były głównymi przyczynami tak dramatycznego stanu rzeczy Kolejna zaraza, tym razem odry, wybuchła wiosną 1925 roku i dotknęła około 40% najmłodszych mieszkańców wsi.
Przy tej okazji warto wspomnieć chwalebną, choć ograniczoną w swym zasięgu akcję. Oto zimą tego samego roku dwie szczególnie chorowite dzieczynki wyjechały do sanatorium w Nordholz koło Cuzhawen. Sześciotygodniowy pobyt w nadmorskiej miejscowości z pewnością podreperował delikatne zdrowie dziewczynek, a obfite i regularne posiłki dodały im sił i odporności. Żałować jedynie należy, że tego typu pożyteczna działalność objęła jedynie tak znikomy odsetek potrzebujących dzieci.
Z innych ważnych wydarzeń roku szkolnego 1925/26 należy odnotować:
– budowę utwardzonej drogi łączącej Tworóg z Potępą (wiosna 1925),
– remont szkoły i mieszkań nauczycieli,
– przeprowadzenie powszechnego spisu ludności, który wykazał, że Potępę zamieszkują 682 dusze (rachmistrzami byli miejscowi nauczyciele),
– powołanie związku kombatantów do którego wstąpili również nauczyciele walczący w ostatniej wojnie (wrzesień 1925),
– uruchomienie, po 5-letniej przerwie, szkoły dokształcającej dla 20 uczniów (październik 1925),
– założenie związku muzycznego, w którym działali wszyscy chętni a muzykujący,
– nieudaną, z powodu negatywnego stanowiska władz powiatowych, próbę założenia we wsi sieci elektrycznej (wiosna 1926),
– pojawienie się we wsi odbiorników radiowych u czterech abonentów (dla szkoły urządzenie to było wówczas zbyt drogie).
Rok szkolny 1926/27 rozpoczął się kolejnymi drobnymi remontami. Zamontowano ponadto piorunochron na dachu szkoły, co znacznie podniosło poczucie bezpieczeństwa uczniów i nauczycieli.
W lutym 1927 roku uroczyście obchodzono setną rocznicę śmierci wybitnego myśliciela doby oświecenia, nowatorskiego pedagoga i reformatora oświaty – Pestalozziego.
Trwający kryzys gospodarczy, skutkujący m.in. hiperinflacją, odbił się oczywiście także na sytuacji materialnej szkoły. Finanse związku szkolnego, zasilane składkami gmin, stawały się z dnia na dzień dramatycznie skromne. Jednocześnie powiatowa kasa szkolna wstrzymała wypłatę zaliczek z powodu dawniejszych zaległości płatniczych gmin. Decyzja starosty, który nakazał, by utrzymywać szkoły bezpośrednio z podatków zbieranych przez gminy, obróciła się w końcu przeciwko nauczycielom. Nastroje mieszkańców dobitnie wyraża komentarz Franza Becka: “nauczycielstwo(…) uważane jest przez ludność wiejską jako natrętny element w gminie”.
Pomimo tych wszystkich niedogodności szkoła stara się pracować normalnie. Na boisku uruchomiono skromną stację meteorologiczną. Od tej pory nauczyciele wraz z uczniami będą dokonywać regularnych pomiarów czynników atmosferycznych i dane te rzetelnie odnotowywać.
W czasie wakacji letnich roku 1928 szkoła zorganizowała, przy finansowym wsparciu kuratora, trzydniową wycieczkę do Kotliny Kłodzkiej. Dla większości uczestniczących w niej dzieci była to jedyna i z pewnością niepowtarzalna okazja obaczenia gór i zakosztowania uroków górskiej wspinaczki. Owe nieznane a olśniewające sudeckie pejzaże zrobiły na śląskiej młodzieży – co skwapliwie odnotował kronikarz – ogromne wrażenie.
Innym, doniosłym wydarzeniem była wizyta prezydenta Rzeszy Hindenburga w Pyskowicach dnia 17.09.1928 roku. Młodzież ze szkoły w Potępie dotarła na to spotkanie wozami drabiniastymi i uczestniczyła w uroczystym szpalerze towarzyszącym przejazdowi gościa. Wiejskie dzieci otarły się o świat wielkiej polityki…
Przez następne lata, do dnia objęcia władzy przez Adolfa Hitlera i jego partyjnych towarzyszy, szkoła pracowała swym normalnym rytmem, zakłócanym jedynie dobrze już znanymi problemami: epidemia – tym razem świnki (wiosna 1930), kłopoty finansowe gminy, duże bezrobocie. Były też ważkie wydarzenia, napawające optymizmem w tak ciężkich i niepewnych czasach. Oto w połowie sierpnia 1929 roku ruszyła planowana od lat i ciągle przekładana gruntowna przebudowa szkoły. W jej efekcie placówka zyskała nowe pomieszczenie klasowe, nową stolarkę (drzwi, okna ławki uczniowskie) i betonowy fundament. W odnowionej szkole pojawił się najnowszy wynalazek – radio (luty 1930) i kuriozalna – jak należy przypuszczać – nowinka dydaktyczna: szklana tablica obracana zamontowana w klasie I. Niestety, brak jakichkolwiek szczegółowych informacji na ten temat.
Dnia 30.01.1933 roku prezydent Hindenburg zaprzysiągł nowego kanclerza Niemiec – Adolfa Hitlera. W przygranicznej wsi śląskiej skutki tej decyzji dały znać o sobie już po kilku tygodniach.
XII
Nastał czas imprez masowych. Podniosłych i pompatycznych, odwołujących się w swym propagandowym przesłaniu do “ducha niemieckiego” czy “ojczyźnianego”. Przy ich organizowaniu zadziałał prosty mechanizm, wielokrotnie wykorzystywany w innych czasach i totalitaryzmach: do aktywności, w ramach “czynów społecznych” zmuszano członków miejscowych elit, zależnych w jakimś stopniu od państwa (np. nauczycieli), a lokalną społeczność wabiono do aktywnego uczestnictwa chociażby darmowymi posiłkami. Skąd my to znamy?
Już w lutym i marcu 1933 roku nauczyciele szkoły wspomagani przez księdza proboszcza z Kotów organizowali w ramach wspomnianych “czynów” imprezy, w programie których mieściły się rozgrywki sportowe, zajęcia dokształcające oraz “śpiewanie ojczyźnianej i niemieckiej pieśni ludowej”. Pożywna kolacja serwowana regularnie na zakończenie każdego dnia zajęć skutecznie mobilizowała dodatkowych ochotników zważywszy na czas permanentnego bezrobocia i dokuczliwy przednówek. Kronikarz podaje, że “liczba uczestników” wzrosła do 35 bezrobotnych w wieku młodzieńczym. Otwarcie czynu na potrzeby młodzieży odbyło się przy 14 uczestnikach.
Kolejna impreza odbyła się 21 marca z okazji otwarcia Reichstagu. Okazja narzuciła oczywiście bardzo podniosłą oprawę wydarzenia; rozpoczęto mszą świętą, po niej nastąpiły przemówienia prezydenta Hindenburga. Uroczystość wieńczył pochód uczestników niosących pochodnie i flagi ze swastykami.
1 maja obchodzono Dzień Pracy Narodowej. Impreza – jak poprzednie- podniosła w swej wymowie, odbyła się przy “powszechnym uczestnictwie” mieszkańców.
Okazją do kolejnej uroczystości było przesilenie letnie. Impreza przede wszystkim sportowa, miała zapewne nawiązywać do starogermańskiej mitologii. Stąd nastrojowe pieśni i opowieści “ogniskowe”, które wieczorem, na zakończenie obchodów, snuto przy płonącym stosie drewna.
Następne miesiące przyniosły kolejne imprezy, których wydźwięk propagandowy był jednoznaczny – popularyzowanie ideologii wielkoniemieckiej i faszystowskiej. I tak 13 sierpnia świętowano Dzień Ojczyzny – oprócz szkoły i Związku Kombatantów uczestniczyły w nim oddziały SA. Jesienią świętowano Dzień Niemieckiej Szkoły (2 września), otwarcie pruskiej Rady Państwa (15 września), i Dzień Niemieckiego Chłopa (1 października).
Równocześnie ujawnia się kolejna cecha totalitaryzmu – mnożenie różnego rodzaju mniej lub bardziej potrzebnych instytucji czy organizacji, w których hierarchizacja i ścisły system podległości członków mają na celu wyrabianie posłuszeństwa i nawyku bezkrytycznego akceptowania wszelkich poleceń i rozporządzeń. Jedynie na niwie oświaty powołano w grudniu 1934 roku :grupę szkolną”, “grupę lokalną VDA” i “gminę szkolną”, która – zgodnie z deklaracją – składać się miała z ogółu osób “uprawnionych do wychowywania” a nie będących nauczycielami. Wybranie do owego gremium kupca Lachmana, który kilka lat wcześniej został skazany i osadzony w więzieniu za morderstwo o wydźwięku politycznym, jasno wskazuje kierunek zmian ideologicznych i politycznych jaki narzucili nie tylko śląskiej społeczności rządzący narodowi socjaliści.
Na szczęście obok coraz natarczywiej wdzierających się w codzienność zadań natury propagandowej, szkoła i wieś prowadziły przede wszystkim normalne, pracowite życie. Miały w nim miejsce i ważne wydarzenia, jak na przykład elektryfikacja wsi dokonana na przełomie 1933/34 roku przez firmę Siemens, czy kolejny urlop wypoczynkowy dla pięciorga dzieci szczególnie chorowitych. Wyjazd do Niemiec był zorganizowany i finansowany przez NSV – Narodowosocjalistyczną Opiekę Społeczną. Owa troska o siły i zdrowie młodego pokolenia była jak najbardziej na miejscu. Ciągle bowiem utrapieniem Śląska były epidemie, jak przykładowo ta, która w lecie 1934 roku nawiedziła Potępę. Mimo, że wówczas odra zaatakowała prawie 50% dzieci, to jednak szczęśliwie obyło się bez ofiar.
W tym samym czasie miało miejsce kolejne ważne w życiu wsi wydarzenie. W pobliskim Odmuchowie oddano do użytku przystanek kolejowy na trasie Tarnowskie Góry – Opole. Tym samym mieszkańcy wsi uzyskali regularne połączenie z większością sąsiednich miejscowości, począwszy od Tworoga aż po Opole.
Jesienią tegoż roku utworzono w Kotach, staraniem Związku Szkolnego, placówkę sprzętu filmowego. Projektor filmowy i zestaw filmów oświatowych miały służyć szkołom w Tworogu, Potępie, Kotach i Świniowicach. Tak oto po radiu i elektryczności kolejny symbol nowoczesnej techniki znalazł rację bytu na śląskiej wsi.
Rok szkolny 1935/36 powitało 151 uczniów, co jest liczbą przeciętną. Sześciu świeżo upieczonych absolwentów zostało skierowanych na obozy przysposobienia rolniczego. Trzech chłopców do Szczecina i tyleż dziewcząt na wyspę Wolin.
Od 1 maja 1935 roku podjęło działalność potępskie przedszkole. W uroczystym otwarciu placówki uczestniczyły dzieci szkolne prezentując okolicznościowy program artystyczny. Na początek fachową opieką objęto 20 przedszkolaków w wieku 3-6 lat.
W połowie czerwca 50 dzieci z klasy pierwszej pojechało na dwudniową wycieczkę na Górę św. Anny. W kilka dni później w noc przesilenia letniego odbyły się zawody sportowe i zabawy przy ognisku. W imprezie udział wzięli uczniowie szkoły w Potępie oraz młodzież z HJ.
Lato było intensywnym okresem szkoleń dla nauczycieli. Nationalsozialistischer Lehrerbund (NSLB) w Toszku organizował szkolenie “światopoglądowe”, w którym uczestniczyło trzech potępskich nauczycieli – Beck, Grondei i Weiss. Kolejny obóz szkoleniowy, również organizowany przez NSLB, był ukierunkowany na ćwiczenie sportów terenowych. Uczestnicy zdobywali na nim odznaki sportowe SA.
Jesienią szkoła wzbogaciła się o diaskop. Ponadto zakupiono skrzypce, piłkę nożną, maszynę do liczenia i apteczkę.
Badania lekarskie młodzieży szkolnej przeprowadzone w styczniu 1936 roku wykazały zadowalający stan zdrowia wychowanków. Tym niemniej należy odnotować liczne epidemie, jakie nękały dzieci w omawianym okresie. Koklusz, odra i dyfteryt sprawiły, że część uczniów nie uzyskała na wiosnę promocji.
W celu ostatecznego zlikwidowania niewygodnych dla nowej ideologii śladów przeszłości na Śląsku rozpoczęła się akcja zmieniania tych nazw miejscowości, które mogły jeszcze kojarzyć się ze słowiańską historią tych ziem. Operacja ta nie ominęła wsi interesującego nas terenu. I tak od lutego 1936 roku Potępa nosi nazwę bez wątpienia niemiecką – Wüstenrode.
W następnym roku szkolnym godna odnotowania jest wycieczka uczniów do Pokrzywnej i Głuchołaz (18-19 VIII.1936r.) Ponadto odbywały się tradycyjne festyny i zawody sportowe, które uświetniały liczne narodowe święta. Po raz kolejny wybuchła epidemia dyfterytu.
W marcu 1937 roku kierownik szkoły Franz Beck został mianowany dowódcą podsekcji gminnej Związku Obrony Przeciwlotniczej. Niemiecki militaryzm docierał do dalekiej prowincji.
XIII
Następne dwa lata, a więc czas do wybuchu II wojny światowej upłynęły pod znakiem wzrastającej aktywności propagandy państwowej. Organizowano różnorodne przedsięwzięcia – festyny, zawody sportowe, przemarsze. Zakładano coraz to nowe organizacje i stowarzyszenia. Cele podejmowanych przez państwo, przy sporym wysiłku jego instytucji terenowych, na przykład szkół, bardzo łatwo jest określić – to konsolidacja miejscowej ludności wokół władzy lokalnej, poparcie polityki rządzącej NSDAP i jej dyktatorskich zapędów. Na koniec oswojenie ludności z myślą o nieuchronności kolejnej wojny.
W podejmowanych przez tutejsze władze działaniach ważne miejsce wyznaczono szkole i oczywiście jej nauczycielom. I tak wiosną 1937 roku szkoła z pomocą Związku Kobiet Narodowo-socjalistycznych i Związku Kombatantów zorganizowała festyn z okazji Dnia Ojczyzny. W programie były zawody sportowe wzbogacone o nową konkurencję – strzelanie. Tradycyjnie na zakończenie imprezy – śpiewy i zabawa ludowa. W październiku odbył się trzydniowy kurs dla dozorców z zakresu obrony przeciwlotniczej. Nauczyciel Weiss został kierownikiem lokalnej grupy Bund Deutscher Osten, która skupiała około 100 członków.
W roku szkolnym 1938/39 BDO wspierała szkołę przy organizacji obchodów Dni Ojczyzny. Jesienią młodzież szkolna uczestniczyła w wycieczce do Gliwic, gdzie uroczyście obchodzono Dzień Lotnictwa. Wielkie wrażenie na dzieciach zrobiły pokazy akrobatyki powietrznej oraz wystawa sprzętu lotniczego.
Wiosną 1939 roku zbliżającą się wojnę zwiastują oddziały Państwowej Służby Pracy, które w Kotach zaczęły stawiać zasieki. W lipcu przybywają oddziały Wehrmachtu. Pomagają przy stawianiu zasieków i usuwają szkody wyrządzone przez czerwcową powódź. 20 sierpnia uroczyście obchodzono Dzień Ojczyzny. Festyn z tańcami, na którym nie zabrakło junaków z Państwowej Służby Pracy i żołnierzy, trwał do północy.
Pięć dni później ogłoszony został stan podwyższonego niebezpieczeństwa wojny. Straż graniczną postawiono w pogotowiu, w pobliskich lasach rozlokowały się oddziały wojsk zmotoryzowanych i artylerii. Nauczyciele Weiss i Grondei otrzymali rozkaz stawienia się w Kompanii Warty w Tworogu. Kierownik Beck został wezwany do swojej macierzystej jednostki-kompanii saperów, która również stacjonowała w Tworogu. Wszystko było gotowe, by stawić czoła “polskiej chciwości podbojów i samowoli.”
XIV
Wojna wybuchła. Mimo, że wieś Potępa leżała w strefie przygranicznej, pierwsze tygodnie działań zbrojnych nie przyniosły jakichś dramatycznych wydarzeń, czy zmian w życiu jej mieszkańców. Rozlokowane tu latem jednostki wojskowe wdarły się bez walk na ziemie Rzeczypospolitej. Jedynie brak wielu mężczyzn, zmobilizowanych i wysłanych na front, świadczył o zmienionej sytuacji.
Z powodu braku nauczycieli zakłóceniu uległa praca szkoły. W miejsce zmobilizowanych zatrudniono nauczyciela szkoły w Kotach – Planka. Wsparł on w pracy osamotnionego kierownika Becka.
W czasie zimy, która okazała się mroźną, śnieżną i długotrwałą, wiele dzieci zaniechało chodzenia do szkoły. Część z nich, mieszkająca w odległej Pustej Kuźnicy, przeniosła się na ten trudny okres do nowo otwartej szkoły w Kokotku. Nauczyciel Plank, bez względu na aurę, dwa razy w tygodniu wytrwale przemierzał pieszo zaśnieżoną drogę z Kotów do Potępy.
Rok szkolny 1940/41 rozpoczął się zgodnie z założeniami 1 kwietnia. W końcu sierpnia nauczyciele Weiss i Grondei zostali urlopowani ze swych jednostek i podjęli na powrót obowiązki w szkole. Obaj walczyli na froncie francuskim. We Francji polegli pierwsi pochodzący z Potępy żołnierze Wehrmachtu.
W ciągu jesieni i zimy kilkakrotnie przeprowadzano we wsi zbiórki rzeczy na potrzeby wojska. Gromadzono metale nieżelazne na potrzeby lotnictwa, pieniądze dla Czerwonego Krzyża i na Zimową Akcję Pomocy. Z początkiem lutego 1941 roku Weiss i Grondei zostali ponownie wezwani do macierzystych jednostek. Rozpoczęły się przygotowania do wojny ze Związkiem Radzieckim.
Wiosną zapadła decyzja o przedłużeniu roku szkolnego do końca ferii letnich, tj. do końca sierpnia. Niemniej jednak absolwenci zostali zwolnieni tradycyjnie z końcem marca. W połowie maja we wsi rozkwaterowano jednostkę saperów, którzy na Małej Panwi intensywnie ćwiczyli stawianie mostów. 18 czerwca saperzy wyruszyli na front wschodni.
Rozpoczęcie wojny na kolejnym froncie zaowocowało nowymi rozporządzeniami: chłopcy klas starszych kopali rowy przeciwlotnicze na szkolnym boisku, wznowiono różnorodne zbiórki na potrzeby wojska – np. butelek, odzieży wełnianej, futer, chust itp. Latem 1942 roku młodzież i dorośli mieszkańcy wsi zbierali zioła i jagody na potrzeby szpitali wojskowych.
Z początkiem roku szkolnego 1942/43 wprowadzono “całościową” metodę nauki czytania, z którą łączono nadzieję na “zmiękczenie” niemieckiej wymowy u uczniów – Ślązaków. Wcześniejsze próby wprowadzane w roku 1939 skończyły się niepowodzeniem ze względu na ograniczony brakiem nauczycieli program zajęć lekcyjnych. Obecnie kadrę pedagogiczną szkoły zasiliła pierwsza kobieta nauczycielka – Charlotte Obst, córka miejscowego leśniczego. Zwiększenie liczby zajęć w klasach dawało szansę na sukces jakiego wszyscy oczekiwali.
Mimo trwającej na wschodzie wojny praca szkoły toczyła się swoim zwykłym rytmem. Uczniowie uczestniczyli w międzyszkolnych zawodach sportowych i jeździli na wycieczki. Do codziennych zaliczyć należy epidemie, które jednak nie były niczym wyjątkowym. Odra, dyfteryt, płonica tradycyjnie już znacząco obniżały frekwencję uczęszczania dzieci na zajęcia. Jedynie nadchodzące co jakiś czas zawiadomienia o śmierci, a później uroczyste pogrzeby poległych żołnierzy, przypominały o trwającym koszmarze.
Ostatni zapis w kronice dotyczy rozpoczęcia roku szkolnego 1944/45, które odbyło się 23 sierpnia. Nie uczestniczył w nim główny nauczyciel – kierownik szkoły Franz Beck, który od 6 sierpnia był oddelegowany do pracy przy kopaniu rowów, gdzieś na Górnym Śląsku. W miarę przesuwania się frontu wschodniego również inni mieszkańcy Potępy zostali obarczeni kopaniem rowów obronnych w najbliższej okolicy. Do prac tych musieli stawiać się w każdą niedzielę.
Historię szkoły opracował pan Marek Chmura na podstawie “Kroniki szkoły w Potępie – Mit Gott!”, założonej 1 kwietnia 1907r.